Posted on 28 stycznia, 2021
TOP 4 Przekąski w słoiku (feat. Przystanek Tleń)
Tyle ostatnio piszę o piwie, że zrobiłem się poważnie głodny. Do tego stopnia, że w przerwach między recenzjami myślałem głównie o przekąskach. I tu z nieba spadł mi Przystanek Tleń, który niedawno do swojej oferty wprowadził słoiki z rozmaitymi przetworami. Cztery z nich zagościły w mojej spiżarce. A skoro dawno nie było ani tekstu o rzemiośle kulinarnym, ani TOP listy, trzeba to połączyć. I tylko szkoda, że mieszkam w rodzinnym mieście, bo taki tytuł aż prosi się o podwójne znaczenie…
Przystanek Tleń to nie tylko piwo, ale także (a może przede wszystkim?) pensjonat z restauracją slow food. Surowce i tradycje z Borów Tucholskich łączą się tam z pasją do międzykontynentalnych podróży właścicieli. Co w efekcie daje dania tak pyszne (sam sprawdziłem!), jak i niezwykłe. Teraz do oferty Tlenia, dostępnej także online – KLIK, doszły słoikowane przetwory. Wśród nich: Dynia z pomarańczą, Paprykarz z ryb słodkowodnych, Łopatka z czosnkiem niedźwiedzim i majerankiem oraz Smarowidło z dzika. Tak prezentuje się kwartet smakowy:
Miejsce 4
PAPRYKARZ Z RYB SŁODKOWODNYCH
Zdecydowanie najlepszy paprykarz jaki jadłem. Przede wszystkim zrobiony z prawdziwych ryb z okolic Tlenia – karasi czy płotek. Wyraźna struktura z lekko chrupiącym ryżem, do tego świetnie przyprawiony. Mieszanka curry, z dominującą kurkumą to ciekawy twist wobec znanej przekąski. Zwłaszcza, że indyjski, słodkawy profil gra tu bardzo dobrze. Miło, że wyczuwalne są kawałki warzyw – bardzo pozytywne zaskoczenie, nie spodziewałem się takiej odsłony. Dopóki nie spróbowałem, nie wiedziałem że jest mi w życiu potrzebna.
Piwo do pary: coś jasnego, jakiś pilsik, golden ale, może lekka APA. Klasyczna ziołowa chmielowość, jak i delikatne cytrusy będą tu dobrze grać
Miejsce 3
DYNIA Z POMARAŃCZĄ
Nie jest to dżem, nie jest to mus, jest to konfitura. Tylko taka prawdziwa, domowa – nie wypełniona frużeliną masówka. Oba składniki czuć od pierwszej łyżeczki. Wyraźna, słodkawa, skrobiowa dynia i soczysta, kwaskowa pomarańcza dbają o właściwy balans, idący w stronę wytrawności. Do tego dodane przyprawy, z zauważalnym akcentem imbiru. Całość dobra do jedzenia solo, ale i jako dodatek do ciast czy też dań pieczystych (kaczka, królik). Za uniwersalność i kremową konsystencję z kawałkami owoców wskakuje na podium.
Piwo do pary: ja bym postawił na coś ciemnego – stoucik, może nawet mocniejszy, może porter bałtycki. Albo po prostu dodać do piwa dyniowego, żeby wreszcie smakowało dynią
Miejsce 2
ŁOPATKA Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM I MAJERANKIEM
Nazwa może długa, ale można też krócej: biała kiełbasa słoikowa. Jako wielki fan tej wędliny i wieloletni smakosz bez wahania daję tutaj znak jakości. Wyrazistą, intensywnie mięsną całość o grubo mielonej, zwartej strukturze, przyprawiono bajecznie. Dużo tu wspomnianych ziół – czosnku i majeranku, sporo także wyrazistej gorczycy. Bez chrząstek i niepotrzebnych dodatków – tylko czyste mięsko, w dodatku z lokalnych hodowli. W połączeniu z przaśnym, świeżutkim wiejskim chlebem jest absolutną nadprzekąską. Choć ciężko powstrzymać się od wyjadania wprost ze słoika. Każdemu wielbicielowi polecam całym sercem.
Piwo do pary: tutaj zdecydowanie coś jasnego, może charakterna IPA, której żywiczno – cytrusowe nuty zgrają się z ziołowym profilem kiełbasy. Z innych opcji widzę też sahti.
Miejsce 1
SMAROWIDŁO Z DZIKA
Bezapelacyjnym zwycięzcą zestawienia jest przekąska, na którą ostrzyłem sobie zęby najbardziej. Długo przygotowywane, oparte na lokalnym, tradycyjnym przepisie i powstałe z borowiackiej dziczyzny – nie mogło się nie udać. Intensywny, dymny aromat i smak – ciemne mięso podkręcone jałowcem pobudza apetyt od otwarcia słoika. Dalej jest jeszcze lepiej, mięsiwo dosłownie rozpływa się w ustach. Jako solowa przekąska – doskonałe. Jako element kanapki z domowym ogórkiem kiszonym – jeszcze lepsze. Od początku pandemii tak nie tęskniłem za pobytem w Borach i samym Przystanku Tleń.
Piwo do pary: zdecydowanie coś ciemniejszego – wytrawny stout, koźlak, koźlak wędzony, weizenbock. Albo faktycznie w drugą stronę – jakaś wysokogoryczkowa IPA na przełamanie.
Testowane przetwory to jednak, jak wspomniałem, tylko część obszernego portfolio. W ofercie znajdują także smaki borowiackie – jak bigos myśliwski, pstrąg w occie czy grzybowa. Nie brakuje też egzotycznych, czy orientalnych dobroci – gęstego Ajwaru rodem z Bałkanów czy naturalnego Kimchi na koreańską modłę. Pojawią się nawet żółte curry dla wegan czy maghrebski Tadżin. Wszystko przygotowywane na miejscu i pasteryzowane – więc świeże i bez problemu zachowujące tę świeżość w dostawie. W dodatku bardzo ładnie zapakowane i udekorowane. Choć nie wiem, czy byłbym w stanie kupić słoiczek komuś w prezencie, nie jedząc jego zawartości zamiast wręczać jako podarunek.
Ach, szkoda, że degustacja już za mną. Wszystkie słoiczki opróżnione, pozostały tylko wspomnienia. Z pewnością wrócę jeszcze do smakołyków z Przystanku, zwłaszcza że z dnia na dzień oferta powiększa się coraz bardziej. Jeśli również chcesz skosztować delikatesów, zapraszam do oficjalnego sklepu online – znajdziesz tam także piwa z Tlenia i sam będziesz się mógł pobawić w dopasowywanie poszczególnych smaków do siebie. Kto wie, może pora odkryć nieznane zestawienia?
Artykuł powstał we współpracy z Przystankiem Tleń