Styl, którego imienia nie wolno nadawać

Belgowie podobno obrażają się o trzy rzeczy. Jak ktoś myli ich z holendrami lub francuzami, krytykuje frytki z majonezem i nazywanie dzikich piw z całego świata lambikami. Pierwsze dwa przypadki na tym blogu nie mają znaczenia, ostatni poruszymy dzisiaj. Jak określić l*****a z Przystanku Tleń, by nie urazić Belgów? Używając oficjalnej nazwy, Sour Wild Ale? Phi, to by było za proste, zwłaszcza jak na złożone piwo.

Sour Wild AleNazwa: Szpak Wild Sour Ale
Browar: Przystanek Tleń
Styl: L****k (Wild Sour Ale)
Ekstrakt: 12,5% wag.
Alkohol: 6% obj.

Bądźmy szczerzy, wszyscy wiemy, czego można spodziewać się po l*******h spodziewać (co brzmi dość groteskowo, patrząc na bogactwo belgijskiej tradycji). W każdym razie, jesteśmy w stanie założyć, czego po Szpaku Sour Wild Ale oczekiwać. I dokładnie to dostajemy. Jest dziko, funky, skórzasto, siankowo (is that even a word?), stajennie. Kwaśność na umiarkowanym, przyjemnym poziomie. Obecne nuty beczkowe, winne, drewniane, nawet z lekką wanilią. Nie ma zupełnie jakiegoś niechcianego octu. Pojawia się nuta żółtych owoców, która mi przypomina też agrest. W tle lekkie, cierpkie taniny. Goryczka niska, podobnie jak wysycenie. Całość złożona, ale nie agresywna.

Sour Wild Ale 02

Etykieta: klasyka szpakowa, z bardzo ładnym odcieniem turkusu jako kolorem przewodnim. Ale umówmy się, jesteśmy tu po to, by wymyślić tleniowy odpowiednik l*****a. Moja propozycja spełnia wszystkie cechy moich propozycji: mnie bawi, jest grą słowną oraz wymaga wytłumaczenia osobom postronnym. Oto i ono: skoro Tleń, to Bory Tucholskie, to rzeka Wda, a skoro lambikową kolebką jest rzeka Zenne, a słowo Wdenne brzmi dennie, to proponuję Wdambik. Mam nadzieję, że BJCP przychyli się do mojego zdania, na razie nie odbierają telefonu, może ze względu na niedzielę.

Sour Wild Ale 03

W rzeczywistości ważniejszym pytaniem jest to, do kogo skierowane powinno być Sour Wild Ale. Jak dla mnie to a la belgijski dzikus odpowiedni dla rozpoczynających przygodę, wchodzących w lambikowy świat. Bezwględnie lepszy od podobnie pozycjonowanego, dosładzanego Faro z Lindemansa, nie mówiąc już o oranżadkach tegoż producenta. Czy wielbicielom stylu przypadnie do gustu? Czemu nie, sam widziałem na półkach sklepowych wiele (jak na chłopca z Kujaw) oryginalnych lambików, a Szpaka wypiłem z przyjemnością. Kto wie, może uda się zbudować nad Wdą tradycje równie szlachetną, co ta z belgijskiej doliny?


Recenzja powstała w ramach współpracy z Browarem Przystanek Tleń


Polub i obserwuj nas w social media!
Facebook | Instagram