Kraft Roku 2021, czyli porter w czasach zarazy

Nie żyjemy już w czasach, w których tytuł Kraft Roku budzi poruszenie i zamieszki godne szturmów na piłkarskie autokary. Nie wiem, czy miano najlepszego piwa przekłada się na zwiększoną sprzedaż, ale tak czy owak jest to swoisty prestiż, nobilitacja i powód do przechwałek. Tegorocznemu zwycięzcy musiałem przyjrzeć się nie tylko celem weryfikacji jakości. To prawdopodobnie najszerzej dostępny – jeszcze przed uzyskaniem tytułu – laureat w historii. Jak więc wypada 9th Anniversary z Browaru Widawa? Zapraszam na [osąd bohatera].

Do tej pory zdarzało się, że Kraft Roku dopiero po uzyskaniu nagrody stawał się łatwo dostępną pozycją, obecną poza pubami i sklepami specjalistycznymi. Pijże (KR 2019) z Nepomucena stałe pojawia się na lidlowym kole rotacji, a Janusz Moczywąs (KR 2018) zawitał choćby do Biedronek. Pierwszy raz mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Porter DBA z Widawy na półkach Lidla pojawił się kilka(naście) dni przed galą finałową, w formie zestawu prezentowego. Zakładając, że trafił choćby do połowy polskich sklepów, jego wyjściowa dostępność jest precedensowa i po prostu imponująca. Czy to właśnie ten znak czasów, który reprezentować mają zwycięzcy Konkursu Piw Rzemieślniczych?

Bo raczej nie jest nim sam styl piwa. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale Kraft Roku miał być odzwierciedleniem trendów panujących w rejonie rzemiosła piwnego w danym roku. Takie przynajmniej głosy broniły słynnego, kontrowersyjnego wyboru Janusza Moczywąsa. Czy porter bałtycki barrel aged jest odbiciem trendów? Nie sądzę. Raz, że obecna kraftowa moda to piwa deserowe w postaci pastry stoutów i pastry sourów oraz nadal soczyste ipki. Dwa, zbliżony koncept już zdobył nagrodę w zamierzchłych czasach, bo w 2017. Porter Noster z Czarnej Owcy był fantastycznym piwem i jeśli 9tka z Widawy prezentuje taki, lub wyższy poziom to ewentualne wątpliwości i dywagacje muszą naturalnie zejść na drugi plan.

I rzeczywiście, to piwo, jak to mówią młodzi, śpulkolot dostarcza. Intensywny aromat zdominowany na początku przez słodki, waniliowo-kokosowy bourbon, otwiera się z czasem. Później pojawia się melasa, efekt gorzkiej czekolady i czekoladowych pralin, nieco kawy. Alkoholu nie czuć, ani w nosie ani w ustach. Co przy 9,5 procentach zawsze jest godne pochwał – choć przy przełykaniu pojawia się przyjemne rozgrzewanie. Smak w tym wypadku tożsamy z zapachem – mnóstwo nut odbeczkowych, raczej słodkawych. Samo piwo bazowe dość wytrawne, ale absolutnie nie wodniste czy cierpkie. Powiedziałbym nawet, że całość jest w punkt uwarzona wyważona i po prostu znakomicie zbalansowana. Wizualnie również bez zarzutu, znikoma piana sugeruje odrobinę niższe wysycenie niż w rzeczywistości. W brandowanym szkle prezentuje się pięknie.

Gdybym był na początku piwnej drogi, 9tka zdecydowanie wołałaby u mnie efekt wow. To, że nie potrafię się już tak zachwycać jakimkolwiek piwem, jest moim osobistym znakiem czasów. Wciąż jednak wierzę, że umiem docenić dobrą, czy też wybitną produkcję, do których tegoroczny Kraft Roku się zalicza. Spokojnie umieściłbym go w TOP10, a może i TOP5 beczkowych porterów w historii kraftu.  Kto wie, może zasiadając w jury konkursu przychyliłbym się do przyznania mu nagrody? Poziom, patrząc po znanych mi pozycjach, wyróżnionych w rozmaitych kategoriach, był bardzo wysoki.

I w sumie dobrze, że Widawa świętuje 9 rocznicę, bo mogę pokusić się o napisanie że to piwo mające ocenę już na etykiecie. Czy do niego wrócę? Jeśli nadarzy się okazja to czemu nie. Tymczasem, serdecznie zachęcam do samodzielnej oceny, w końcu Kraft Roku to najlepsza okazja by porównać i swoje przekonania, i swoje umiejętności z podejściem najtęższych (niekoniecznie wagowo) profesjonalistów branży. Dużo wskazuje na to, że zestaw do robienia prezentu samemu sobie, w tym sezonie kosztować będzie 36,99…


Polub i obserwuj nas w social media!
Facebook | Instagram