Browar Artezan: Too Young To Be Herod 2018

Nie jest łatwo dostać się na szczyt, ale jeszcze trudniej się na nim utrzymać. Browar Artezan swoim piwem świątecznym bez wątpienia osiągnął to pierwsze. Stworzył markę, która znacznie wyróżniła się na tle innych gwiazdkowych pozycji. Najnowsza edycja – Too Young To Be Herod 2018, mogła być rehabilitacją po zeszłorocznej, butelkowej wpadce. Mogła, gdyż mimo ciekawej receptury, okazuje się nie tylko powtórką, a wręcz kontynuacją problemu.

Artezan Herod 2018

Nazwa: Too Young To Be Herod
Browar: Artezan
Styl: Imperial Stout
Alkohol: 10%

Skład: woda; słód jęczmienny, płatki owsiane; ziarna kakaowca, śliwki wędzone; chmiel; drożdże
Opis: Mocny stout uwarzony z dodatkiem tradycyjnie wędzonych śliwek i prażonych ziaren kakaowca


Temperatura degustacji: 12°C+
Kolor: ciemnobrunatny, prawie czarny
Piana:
beżowa, drobnopęcherzykowa, dość szybko opada
Aromat:
dominuje dymna, wędzona śliwka, ognisko, świąteczny kompot – niezwykle intensywny i po chwili męczący. Poza tym, w niewielkim stopniu przebija się nuta kakao
Smak:
kompot z alkoholem, wędzona śliwka z ogniska. Minimalna czekolada. Poza tym pustka
Goryczka:
nieistotna
Całość:
wyjątkowo wytrawna, pozbawiona głębi, jednowymiarowa. Po kilkunastu łykach męczy, przy połowie butelki odrzuca. Srogi zawód 4,5/10

Etykieta: tu nie można mieć większych zastrzeżeń – brak ekstraktu, czy obecność zagnieceń to detale. Fioletowa kolorystka pasuje tu idealnie, kojarząc się ze świątecznymi słodyczami i śliwkami. Wychodzi na to, że opakowanie obiecuje zbyt wiele. Herod 2018 otrzymał nawet krótki opis, co nie jest u Artezana częste. Nie dziwi za to półlitrowa butelka, browar zdążył przyzwyczaić do większych pojemności mocnych tytułów. Kapsel firmowy.

Trudno jednoznacznie ocenić mi Too Young To Be Herod 2018. Nie jest to piwo wadliwe, a nawet duża alkoholowość może ulec zmniejszeniu po czasie. Jednak wytrawny charakter i całkowicie dominująca wędzonka sprawiają, że tytuł staje się płaski i jednowymiarowy. Taka produkcja nie dziwiłaby u zbyt ambitnego debiutanta, ale u zasłużonych weteranów jedynie smuci. Słyszałem, że wersja lana znów wypada lepiej niż butelka, ale nie zamierzam tego sprawdzać. Jest tyle innych piw z wędzoną śliwką na rynku…

OCENA
4,5/10

PODSUMOWANIE
Umarł król, nie żyje król