Serce w piwie – lapoński dodatek ostateczny

Zawsze, gdy myślę, że piłem już wszystko, okazuje się, że byłem w błędzie. Do piwa bowiem można obecnie dodać prawie wszystko, nawet jeśli byłoby to zabronione w jednym lub kilku krajach. Tak właśnie jest w przypadku dzisiejszego bohatera – FESa ze składnikiem, który nigdy wcześniej w żadnej produkcji się nie pojawił. Wprost z mroźnej Norwegii, ze Stallu Bryggeri, przybył do mnie prototypowy tytuł, inspirowany lokalną kulturą. Jego autor, polski piwowar Jan, włożył w swoje dzieło całe serce. Dosłownie.

Laponia – surowa i zaraz piękna kraina na północy Europy, zamieszkana jest między innymi przez rdzenną ludność. Samowie, bo tak określa się Lapończyków, swoją kulturę ukształtowali w trudnych warunkach klimatycznych. Od lat, jednym z ważniejszych elementów ich życia, jest hodowla reniferów oraz oczywiście wykorzystanie pozyskiwanych z nich surowców. Ze względu na ekstremalnie suche powietrze, dużą popularnością cieszą się suszone mięsa. Wśród nich prym wiedzie serce, spożywane po wymoczeniu w kawie.

Piwo z sercem

Ten właśnie posiłek postanowił zinterpretować Jan Ciućka – nasz człowiek pośród Samów. Pierwszy (i jedyny) na świecie uwarzył więc foreign extra stouta z dodatkiem kenijskiej kawy i suszonego serca renifera właśnie. Swoim piwem postanowił oddać hołd wiosennej wędrówce na północ, podczas której lapońskie rodziny prowadzą setki stad nad brzeg morza, tak by hodowane zwierzęta mogły doświadczyć wyższych temperatur i świeżego mchu do jedzenia. Zobaczcie, co wynikło z tego unikatowego połączenia.

Serce renifera w piwie

Alkohol: 6,5% obj.
Goryczka: 45 IBU

Skład: woda; słody: pale, smoked (Bestmaltz), amber (Crisp), płatki jęczmienne, crystal 240 ebc, palony jęczmień, Carafa I special; chmiel: Willamette; kenijska kawa, suszone serce renifera; drożdże WLP013 London Ale


Temperatura degustacji: 12°C+
Kolor: ciemnobrązowy, miedziane refleksy
Piana:
beżowa, obfita, bardzo szybko opada
Aromat:
drewniana, dymna wędzonka – lekko szynkowa, lekko ogniskowa, nieco kojarząca się z podwędzanymi owocami czy rozpalaną fajką. Z tyłu akcenty kawowe, cold brew. Przed nimi ciemne mięso, dziczyzna oraz stoutowa baza – z gorzką czekoladą, palonością
Smak:
wyraźna wędzonka, łagodniejąca przy ogrzewaniu piwa. Ciemne, dymione mięso – dziczyzna, drewno z ogniska. Suszone owoce – efekt drożdży lub chmielu. Baza z gorzką czekoladą, ciemnym zbożem, słodem. Z czasem pojawia się więcej kawy, dość wytrawnej, uzupełniającej całość
Goryczka:
wyraźna, chmielowo – kawowa, z delikatną palonością
Całość:
raczej w kierunku wytrawnym z minimalną kroplą słodyczy. Świetnie skomponowane piwo – według Jana miało łączyć dym z ognisk oraz wspomniany przysmak Samów. Udało się w stu procentach. Efekt jest urzekający!

Wspomniałem w zapowiedzi recenzji, że piwo w Unii Europejskiej powinno być zakazane. Nie kłamałem – nie wolno importować z Norwegii do krajów EU żadnej dziczyzny. Serce trafiło jednak do FESa na dwa tygodnie na etapie leżakowania, więc raczej nikt nie ma prawa się o to formalnie przyczepić. Po cichu liczę, że kiedyś Jan uraczy nas swoją produkcją w wersji komercyjnej. Połączenie nowatorskiego pomysłu, uhonorowania tradycji Samów i smacznego, kraftowego napoju, to projekt godny przedstawienia całemu światu. Ku pokrzepieniu serc.