Piwoteka & De Molen: Łódź i Młyn/Mill & Wherry – premiera

Na to piwo czekało mnóstwo fanów kraftu w Polsce. Kolaboracja Browaru Piwoteka z jednym z najbardziej znanych rzemieślników na świecie – holenderskim De Molen wzbudziła spore nadzieje w momencie ogłoszenia. I wreszcie nadszedł czas, by zweryfikować końcowy efekt – 28 października w całej Polsce odbyła się oficjalna premiera Łódź i Młyn/Mill & Wherry – Russian Imperial Stoutu z dodatkiem owoców jarzębiny. Okazję by go spróbować miałem na spotkaniu w bydgoskim Prolog9, gdzie równocześnie odbyła się impreza w klimacie nadchodzącego Halloween.

Zanim spróbowałem owocu polsko – holenderskiej współpracy, sięgnąłem po Zośkę Straszybotkę, czyli dyniowe gose z Piwoteki. Recenzowałem je w zeszłym roku i moim zdaniem, tym razem jest nieco bardziej kwaśne. To dalej moje ulubione piwo z dynią w Polsce. Ciekawe, czy nadchodzący Kwas Eta z Pinty nawiąże z nim równorzędną walkę. Kolejnym piwem była już gwiazda wieczoru.

Nazwa: Łódź i Młyn/Mill & Wherry/Molen & Boot
Browar: Piwoteka & De Molen
Styl: Russian Imperial Stout
Ekstrakt: 29,7% wag.
Alkohol: 13,8 % obj.

Kolor: czarne, nieprzejrzyste.
Piana: średnia, ciemnobeżowa.
Aromat: spora dawka paloności, ciemne zboże, gorzka, stuprocentowa czekolada, prażone ziarna kawy. Dalej nuty nieco łagodniejsze – ziarna kakaowca i praliny/bombonierka. Niewielka alkoholowość, likierowa nie spirytusowa. Pojawia się też niewielka cierpkość.
Smak: bardzo intensywna, gorzka czekolada i prażone ziarno kakaowca. W tle dużo nut palonych, ciemnego zboża, gorzkiej kawy i odrobina popiołu. Obecne są także nieco słodkawe praliny z akcentami suszonych owoców. Także tu alkohol objawia się raczej likierową nutą.
Goryczka: zaskakująco wyrazista, palono – węglowa, przechodząca w cierpkość.
Całość: zdecydowanie zbyt wysycona, piwo szczypie w usta. Charakter jednak przyjemny, bardzo wytrawny. Zdecydowanie porządny RIS  8/10

O Brouwerij De Molen mówi się, że są światowymi specjalistami od RISów. I w ciemno można zakładać, że każde piwo w tym stylu, w którym maczali palce (oczywiście nie dosłownie) będzie udane. I tak jest tym razem – Łódź i Młyn to porządny, dość klasyczny stout imperialny. Dodatek jarzębiny nie zdominował piwa, a jedynie subtelnie podkręcił jego wytrawność.

Choć sporo osób w Internecie narzekało na zbytnią alkoholowość, osobiście nie mogę się z tym zgodzić – poziom wyczuwalnego alkoholu zupełnie nie przeszkadzał mi w odbiorze trunku. Być może faktycznie poszczególne beczki się od siebie różnią? Osoby z którymi rozmawiałem w pubie również nie narzekały na ten problem. Zbyt wysokie nagazowanie nieco przeszkadza, ale nie na tyle by nie cieszyć się owocem kolaboracji. Mam nadzieję, że Piwotekę czeka jeszcze wiele takich udanych współprac, a działanie z De Molen nie ustanie po pierwszej warce. Bez wątpienia zakupię wersję butelkową by wrzucić ją na dłuższe leżakowanie.

Nie sposób nie wspomnieć o halloweenowej imprezie w Prolog9. Cały pub został klimatycznie przystrojony okolicznościowymi dekoracjami, a jedno z kluczowych miejsc zajmował szkielet Stefan, który stał się jednym z symboli miejsca. Obsługa i sporo gości przebrało się w różne stroje, a całości towarzyszyła odpowiednia muzyka. Nie zabrakło także tematycznych przekąsek, jak choćby ciasteczek – upiornych palców (zdjęcia brak, bo zjadłem owe corpus delicti). Pojawił się także lotny bar z dodatkowymi czterema kranami, na których gościły specjały z holenderskiego browaru. Cały asortyment dnia był ciekawy, bo oprócz De Molena i Piwoteki pojawiło się choćby sporo piw dyniowych.

Oby polska scena rzemieślnicza rozwijała się dalej właśnie w takim kierunku. Jeśli działać to z najlepszymi. Piwoteka nie raz pokazała, że nie idzie na kompromis (zwłaszcza jeśli chodzi o dodatki do piwa), a współpraca z De Molenem wskazuje polskiemu piwowarstwu słuszny i owocny kierunek. Czekam na więcej w przyszłości.

OCENA
8/10

PODSUMOWANIE
Wytrawny RIS o dość tradycyjnym charakterze