Posted on 10 lutego, 2017
Wild Jerky – suszona dziczyzna do piwa
Statystyki podają, że Polacy w ciągu roku spożywają jedynie 180 gramów dziczyzny. To bardzo mała liczba, zdecydowanie za mała. Szkoda, bo to przecież pyszne i szlachetne mięso. Nie chcę się jednak pochylać dziś nad przyczynami takiego stanu, a przetestować jak dziczyzna wypada w roli przekąski do piwa. Pomoże mi w tym seria suszonego mięsa Wild Jerky oraz rzemieślnicze kabanosy z dzika, które otrzymałem dzięki uprzejmości warszawskiego sklepu Dziki Trop.
Suszone kawałki mięsa zdobywają coraz większą popularność, nie tylko jako przekąska w pubach, ale także jako zamiennik chipsów czy forma posiłku funkcjonalnego. To bardzo mało przetworzony produkt, zwykle poddany tylko marynowaniu na mokro lub sucho, czasem konserwacji i oczywiście suszeniu. Takie kąski są olbrzymią bombą białkową, dostarczają zdrowych kalorii i w dodatku są bardzo poręczne. Choć najczęściej spożywane są kawałki wołowe lub drobiowe, dzisiaj testuję serię przekąsek z dziczyzny – Wild Jerky Boar (dzik), Elk (łoś) i Deer (jeleń). Każda paczka to porcja 40g, a do produkcji 100g produktu wykorzystano 350g mięsa.
Nazwa: Wild Jerky Boar
Producent: Linnamae Estonia
Skład: mięso z dzika, substancje zapachowe i przyprawy, sól kuchenna, środek konserwujący E250.
Cienkie, ciemne, lekko marmurkowe płaty mięsa. Zapach swoisty – dziczyzny, lekko dymno – ziołowy, myśliwski. W smaku wyraźnie czuć mięso, trochę soli i pieprzu, także zioła. Bez wątpienia można stwierdzić, że to produkt z dzika. Konsystencja chrupka, krucha. Całość bardzo aromatyczna i przyjemna.
Nazwa: Wild Jerky Elk
Producent: Linnamae Estonia
Skład: mięso z łosia, substancje zapachowe i przyprawy, sól kuchenna, środek konserwujący E250.
Wygląd bardzo podobny do wersji z dzika. Gdzieniegdzie zauważalne fragmenty ziół. Zapach łagodniejszy, można powiedzieć gładszy, nawet lekko słodkawy. W smaku odrobina słodyczy, łagodny smak samego mięsa, wyraźniejszy niż wcześniej słony posmak. Trochę przypraw kojarzących mi się z pieprzem ziołowym. Całość równie chrupka jak poprzednio.
Nazwa: Wild Jerky Deer
Producent: Linnamae Estonia
Skład: mięso z jelenia, substancje zapachowe i przyprawy, sól kuchenna, środek konserwujący E250.
Kolor ciemniejszy niż w poprzednich produktach. Zapach także mięsny, ale bardziej pikantny, lekko dymno – popiołowy, kojarzący się także z jałowcem. Smak odrobinę pikantny – ale jakby spowodowany naturalną ostrością mięsa. Sporo nut dymnych i myśliwskich przypraw. Najbardziej soczyste w konsystencji z całego zestawu.
Ostatnią rzeczą w przesyłce otrzymanej od sklepu były kabanosy z dzika. I to prawdziwa wędlina, można powiedzieć kraftowa – produkcji małej, lokalnej firmy zajmującej się przetwórstwem dziczyzny. Mogłem więc oczekiwać, że mam przed sobą produkt wysokiej jakości. Postanowiłem sprawdzić, jak wypadnie sparowany z piwem – whisky stoutem Po Robocie z Browaru Zakładowego.
Nazwa: Kabanosy z dzika
Producent: Elite Expeditions Zwierzyniec
Skład: mięso z dzika (80%), mięso wieprzowe (10%), przyprawy naturalne
Kabanosy pachną bardzo przyjemnie, obok mięsa pojawia się nuta dymna, wędzona. W smaku wyraźnie wyczuwalne mięso, łagodne i delikatne, ale również dobrze przyprawione. Konsystencja przyjemna, mięso zostało dobrze wymasowane, wszystkie składniki rozłożone są równomiernie. Zachowano również balans między soczystością, a odpowiednim przesuszeniem.
Jak wypada połączenie wędliny z piwem? Bardzo ciekawie – kabanosy wygładzają ostre, torfowe piwo, podczas gdy mięsna wędzonka współgra z popiołowością stoutu. Ciemne nuty trunku uzupełniają całość. Zaskakuje również suszona dziczyzna, w której piwo wyciąga na wierzch nuty przyprawowe, tworząc przyjemny kontrast. Myślę, że równie ciekawe byłoby wykorzystanie w tym pairingu koźlaka czy american IPA.
Jak wspomniałem we wstępie, żałuję że dziczyznę spożywa się tak rzadko. Sam chciałbym jeść ją częściej, zwłaszcza że tak dobrze pasuje do piwa. Wild Jerky to dobra okazja, by połączyć dzikie mięso z kraftowym piwem, a wyroby takie, jak kabanosy ze Zwierzyńca, pokazują jak duże jest pole do popisu w kwestii piwnego foodpairingu. Z pewnością nie raz jeszcze podejmę ten temat – w końcu styli jest cała masa, a z wieloma z nich można stworzyć naprawdę ciekawe połączenia. Cieszę się, że istnieją takie miejsca, jak sklep Dziki Trop, gdzie zakupić można prawdziwą, rzemieślniczą dziczyznę, daleką od masowego wyrobu. Jeśli macie na nią ochotę – polecam to miejsce.
Dziękuję sklepowi Dziki Trop za przedstawienie oferty i przekazanie produktów do recenzji.