Van Pur: Barley (Wine) [PRIMA APRILIS]

Poniższy wpis był żartem z okazji Prima Aprilis.
Ze względu na przekorny charakter pierwszego kwietnia, zdecydowałem się na skosztowanie piwa, którego normalnie pewnie bym nie spróbował. I nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak wielki błąd bym popełnił, omijając tak niebywałe cudo, niepozornie stojące na półce w hipermarkecie. Oto pierwsze na polskim rynku puszkowane Barley (Wine). I bez wahania mogę stwierdzić, że to przełom w rodzimym piwowarstwie – rzadko zdarza się, by piwo w tym stylu kosztowało, uwaga, 1,78 złotego.

Barley Wine

Nazwa: Barley (Wine)
Browar: Van Pur
Styl: Barley Wine
Ekstrakt: pewnie jakieś 30% wag
Alkohol: 6,6% obj
Goryczka: 0 – 1500 IBU

Skład: woda, słód jęczmienny, jęczmień browarny, chmiel


Temperatura degustacji: 40̊F (coś się przestawiło i nie umiem wrócić na Celsjusze). Kolor: przejrzyste złoto, barwa nie-tak-często spotykana w stylu, w dodatku trudna to uzyskania z naturalnych składników.
Piana: mocna i stabilna, wolno opadająca i bielutka.
Aromat: znaleźć tu można wszystko. Od słodkich owoców, pochodzących z kompotu, przez suszone bakalie, słodkie ziarna, orzechy i prażone nasiona, przez czekoladę, karmel i kawę z mlekiem. Dalej nieco obiadowych warzyw, podbudowanych przez wyraziste akcenty przyprawowe i delikatnie obecny sos sojowy. Zbożowe tło – świeże pieczywo, jasne bułki, trochę czerstwego razowca i drożdżówka z kruszonką.
Smak: zdecydowanie tożsamo – praktycznie każdy element wyczuwalny w aromacie ma swój smakowy odpowiednik. Mało tego, większość elementów jest jeszcze bardziej intensywna i wyczuwalna. Cały ten miks może wydawać się dla mało wprawnego piwosza nieco przytłaczający, jednak pijalność stoi tutaj na najwyższym poziomie. Goryczka: kto po takich wrażeniach potrzebuje goryczki? Ja nie czuje jej wcale, więc albo jej nie ma, albo jest tak wysoka, że skutecznie poraziła moje kubki smakowe.
Całość: genialna, zaskakująca, niesłychanie degustacyjno – sesyjna. Alkohol genialnie ukryty, do teraz go nie znalazłem. Obowiązkowa pozycja dla każdego beergeeka. 10/10

Design puszki jest bardzo przyjemny dla oka. Mamy tu odwołania do klasyków polskiej szkoły puszkarskiej, czerpanie garściami z kultury sarmackiej, tradycji i dziedzictwa narodowego. Elementy szlacheckie idą w parze z modą zagraniczną, wyspiarską – ornamenty współgrają z napisami w języku angielskim. Całość podszyta jest charakterystycznym błyskiem, kojarzącym się ze skupami złomu. Tak udanie sacrum z profanum nie połączył jeszcze chyba nikt.

Podsumowując – dziwnie czuje się z myślą, że to przełomowy moment w historii bloga i w moim życiu w ogóle.  Pierwsza dziesiątka, jaką mogę z czystym sumieniem, i bez cienia wątpliwości przyznać próbowanemu piwu. Ale jak uczynić inaczej, kiedy Barley (Wine) na to zasługuje. To produkt kompletny, igrający z konsumentem bogactwem aromatów i smaków, łącząc nuty klasyczne i przełamując je potencjalnie niepasującymi akcentami. Sposób, w jaki to wszystko współgra jest podręcznikowy, a całość kompozycji fantastyczna. Więcej słów nie pisze – żadne nie opowiedzą geniuszu tego piwa. To trzeba spróbować.

OCENA
10/10

PODSUMOWANIE
Piwo kompletne