Updated on 1 czerwca, 2018
Varsovie Express. Relacja z 8 edycji WFP
Moje wizyty na Warszawskim Festiwalu Piwa zawsze cechuje pośpiech. Po raz kolejny przybyłym na jeden dzień imprezy i po raz kolejny była to sobota. Nie przeszkodziło mi to jednak w nacieszeniu się atmosferą i dobrymi kraftami. Łapcie więc ekspresową relację z 8 edycji WFP. W programie przejażdżki: wykład, premiery i dużo dobrej zabawy.
Trzeci dzień WFP zaczął się dość pochmurnie, co powoli staje się standardem odwiedzanych przeze mnie festiwali. Pogoda w kratkę nie przeszkadzała jednak w degustacji piw – jak zwykle stoiska browarów znalazły się w hali stadionu. Zanim jednak ruszyłem na podbój premier, sięgnąłem po sycące burrito z foodtrucka Panczo. Odstępstw od standardu Akomodacja, Konsumpcja, Prelekcja, Degustacja nie stwierdzono.
No właśnie – prelekcja. Po raz pierwszy miałem okazję wystąpić na warszawskiej scenie. W ramach wykładu Gorzko, Gorzko, zorganizowanego we współpracy z Marxam Brewing, odkrywałem tajemnice smaku gorzkiego. Zgromadzeni widzowie dowiedzieli się, jakiej goryczki nie lubią Polacy i co za to odpowiada. Bardzo ucieszyła mnie aktywność zainteresowanych, którzy trafnie wytypowali wnioski moich badań. Tych, którzy się nie załapali, uspokajam – z pewnością będzie jeszcze okazja, by rzucić parę gorzkich słów. Nie tylko na żywo, gdyż tegoroczne wystąpienia na WFP były rejestrowane.
Sporo czasu spędziłem oczywiście na stoisku Marxam Brewing, podpytując o nadchodzące nowości w ofercie sklepu. Obok niedawnych premier sprzętowych (Hop Stoppery), na rynek trafią wkrótce nowinki surowcowe. Choćby WildBrew Sour Pitch ze stajni Lallemand, pakiet bakterii Lactobacillus, przeznaczony do wytwarzania piw w kwaśnych stylach.
Żadnych kwaśnych piw nie spróbowałem za to w ramach festiwalowych degustacji. Zapolowałem za to na kilka premier, które wypadły mi w oko jeszcze przed startem WFP. Mimo ograniczonego czasu, dałem radę zapoznać się z najciekawszymi moim zdaniem pozycjami. Większość wypadła nadzwyczaj dobrze.
BANANA STOUT GRAND PRIX (PINTA) – teoretycznie najważniejsze piwo festiwalu, zwycięska receptura WKPD 2017. Zauważalne nuty zielonych, niedojrzałych bananów. Do tego lekka baza stoutowa, czekoladowo – palona. Dominuje jednak bardzo nieprzyjemna kwaśność, pochodząca od ciemnych słodów lub dodatku – wykluczam infekcję. Z trudem dopiłem do końca. Coś zdecydowanie poszło nie tak. Wątpię, że skuszę się na powtórzenie próby w butelce.
BLEND BATTLE VOL 2. (DEER BEER BEAR) jest za to produkcją, którą powtórzyłbym po stokroć. Połączenie dwóch znanych pozycji – Chocolate Factory i Coffee Break, zachwyca smakiem i aromatem. Dzięki dużej słodyczy osiągnięto efekt płynnej czekolady z kawą i lekko korzennymi przyprawami. Czy to shake, ciasto, czy deser lodowy – takie słodkości bez obaw wkalkuluję w dietę. Gdy DB zaczynał działalność w 2015, dałem mu spore pokłady zaufania. Jakże miło, że do tej pory mnie nie zawiódł.
MILKY MOON (Golem) mógłbym podsumować podobnie. Z poznańską ekipą jestem od początku działalności i od tego czasu browar spełnia pokładane przeze mnie nadzieję. MM jako pierwszy w portfolio ekipy reprezentuje nurt #teamsłodyczka i robi to idealnie. Imperialny stout z dodatkiem kozieradki, cynamonu i kokosa, zajęte efektem końcowym. Zioło uzupełniło gładką, czekoladowo – pralinową słodycz o nietypowe akcenty. Wyczuwalne tarte orzechy włoskie, syrop klonowy, a nawet delikatne maggi – połączenia nie tylko odważne, ale przede wszystkim pyszne. Oczekiwania zaspokojone w P E Ł N I
ZŁOCISTY TRUNEK (Ziemia Obiecana) przykuł moją uwagę ze względu na wykorzystanie kultowej, stereotypowej nazwy na piwo. I bardzo dobrze, że dałem się skusić, bo to kapitalna APA. Bardzo owocowa, z wyraźnymi cytrusami i akcentami tropikalnymi. Intensywne i pijalne – browar kolejny raz pokazał, że potrafi tworzyć jasne, chmielowe style. Takie rzeczy tylko w kegach.
Zaliczyłem na WFP także kilka piwnych powrotów. Druga warka Bladej Mariji z Piwowarowni jest jeszcze lepsza niż pierwsza. Zdecydowanie piwo z pomidorami i pieprzem to moje kilmaty. Duet z Browaru Absztyfikant – African Pombe i Black Square, również wypadły zacnie. To pierwsze faktycznie ma przedziwny aromat, który mi kojarzy się ze słoną wariacją na temat Kinder Bueno oraz chałwą. I jest to efekt zdecydowanie na plus. W drugim tonka robi co powinna – dając deserowy, aromatyczny i bardzo smaczny, imperialny stout. Z zagranicy oczywiście humor poprawił mi sztandarowy Westbrook.
Szkoda, że obowiązki nie pozwoliły mi przyjechać na dłużej. Spędzoną na WFP sobotę zdecydowanie mogę zaliczyć do udanych. Dobra atmosfera, smaczne piwa i uważni słuchacze – dostałem to, na co liczyłem. Mam nadzieję, że kolejną edycję przeżyję w większym wymiarze czasowym. Mówi się, że najlepsze filmy, dania i imprezy powinny pozostawiać delikatny niedosyt. W takim razie tu mam tego przykład wręcz podręcznikowy.
Zdjęcie mojego wykładu – oficjalne materiały WFP