Pinta: Quatro 2015

Koniec roku to ważny czas dla kraftowego świata. Cykliczne premiery pojawiające się w tym okresie są dla piwoszy nie lada gratką. Jednym z najbardziej oczekiwanych piw jest Quatro z Browaru Pinta. To podwójne IPA dzieli scenę na pół – jedni zachwycają się pełnością i aromatem, inni narzekają na zbytnią słodowość i brak pazura. Może prawda leży jeszcze gdzie indziej? Biorę Czwóreczkę na warsztat!

QuatroQUATRO (Browar Pinta)
IMPERIAL IPA
24,7% wag
8,5% alkoholu
110 IBU

Skład: woda; słody Weyermann: pale ale, pilzneński premium, jęczmienny diastatyczny, Carapils; ekstrakt słodowy, cukier; chmiele: Columbus, Citra, Mosaic, Simcoe; drożdże Fermentis Safale US-05
Opis według browaru: Plac Campo de’ Fiori, centrum Rzymu. Wygrzewamy się w jesiennym słońcu, popijamy smakołyki od włoskich rzemieślników i nie wiadomo dlaczego, przypominamy sobie o nadchodzących chłodach nad Wisłą. Halo, halo, idzie zima, działamy! PINTA Quatro – ogrzewanie włączone.

Temperatura testu 14̊C. Piwo w kolorze bursztynowym, klarowne z pewną ilością fusów, piana średnia, pozostawia krążkowy ślad na szkle. Aromat niesłychanie intensywny – przede wszystkim mnóstwo owoców, uderzających w nozdrza na odległość, już podczas nalewania. Od czerwonych – wiśni i malin, przez cytrusy – głównie słodką pomarańczę i cytrynę, przez egzotyczne – mango, melon, ananas. Nie zabrakło też owoców żółtych – brzoskwiń i moreli. Ciężko też określić, których nut jest najwięcej – dla mnie najbardziej dominujące są tropiki. Nie zabrakło też lekkiej nafty i winogron pochodzących z Mosaica. Lekko wyczuwalne są także nuty landrynkowe, miodowe, a bardzo słabo (a może to sugestia) zboża. Smak – pierwsze, co atakuje zaraz po wzięciu łyku to słodycz. Potężna, wręcz przytłaczająca. W połączeniu z oleistością i gęstością piwa, sprawia wrażenie spożycia jakiegoś likieru. Z resztą, nuty likierowe także są obecne, podobnie jak lekki alkohol, który jednak nie zawadza. W tle wyraźnie zaznacza się zbożowość, ziarna i jasne pieczywo. Nieco mniejszą rolę odgrywają owoce tropikalne, które wydają się dodawać jeszcze słodyczy. Goryczki prawie nie czuć, zdecydowanie 110 IBU to kwestia formalna, tak dominująca jest słodycz. Finisz także zbożowy – przypieczona skórka chleba. Całość jest wyjątkowo gęsta i pełna, szczypie w język. Zdecydowanie wygrywa aromatem 8,5/10

Etykieta – bardzo ładna, kolorystyka iście rzymska, a dodatkowe złocenie wypada bardzo na plus. Wszystko jak najbardziej czytelne i przyjemne dla oka.

Jesteśmy blisko ideału. Pod względem aromatu zdecydowany top w Polsce i jak dla mnie, najładniej pachnące piwo w tym roku. Można powiedzieć, że mamy tu nuty często spotykane w IPAch, słusznie – tylko rzadko kiedy są tak intensywne i tak złożone. W porównaniu z najlepszą IIPĄ tego roku – czyli 400! z Pracowni Piwa, Quatro wygrywa zapachem i przegrywa smakiem. Zdecydowanie przydałaby mu się jakaś goryczkowa kontra, może cytrusowa… Może też musi swoje odleżeć? Jedno jest pewne – nie można go przegapić. Polecam!

PODSUMOWANIE
Pinta Quatro – 8,5/10