Posted on 4 października, 2018
Hoppy Bear: Liquid Extasy & Citrus Juicer
Mój podziw dla piwowarów domowych nie bierze się znikąd. Nie wynika jedynie z wysokiej jakości produkcji, przygotowanych w kuchniach i garażach. Zwykle idą z nią w parze niezwykłe eksperymenty i odważne interpretacje, trudne do osiągnięcia w skali przemysłowej. Jednym z tych, którzy bezprecedensowo podchodzą do tematu, jest Marcin z Browaru Hoppy Bear. Tym razem spróbowałem Liquid Extasy i Citrus Juicer – pary inspirowanej intensywnie chmielową nową falą.
Dużo mówi się o tym, o ile bardziej złożone, aromatyczne i soczyste są zagraniczne piwa w stosunku do polskich tytułów. Tree House, Cloudwater, Stigbergets – dzieła choćby z tych uznanych browarów mogą często służyć za wyznaczniki stylu i nowego podejścia. Obie produkcje Marcina Wałęckiego, zarówno Double NEIPA, jak i SH Hazy IPA, mają odpowiadać obecnym trendom.
Nazwa: Citrus Juicer
Browar: Hoppy Bear
Styl: Hazy IPA
Ekstrakt: 14% wag.
Alkohol: 5,7% obj.
Skład: malts: pale ale, oatmeal, rye; hops: Citra; yeast: Hazy Daze
Temperatura degustacji: 11°C
Kolor: mleczne złoto, piwo mętne, lekko błotniste
Piana: średnia
Aromat: wyraźne tropiki z dominującymi żółtymi owocami. Sporo również cytrusów z wyczuwalną mandarynką. Odrobina zielonych nut chmielowych. Minimalne akcenty zbożowe
Smak: dużo żółtych, egzotycznych owoców – melonów, pomelo. Obok nich soczyste cytrusy. W tle jasne, mączne zboże na granicy sugestii
Goryczka: przyjemna
Całość: bardzo gładka, rześka. Pyszna produkcja, daje Ameryczką na kilometr
Nazwa: Liquid Extasy
Browar: Hoppy Bear
Styl: Double Vermont IPA
Ekstrakt: 17% wag.
Alkohol: 6,5% obj.
Skład: malts: pale ale, wheat oats, oats crisps; hops: Denali, Warrior, Citra; yeast: Vermont IPA
Temperatura degustacji: 12°C
Kolor: ciemna żółć wpadająca w zieleń, piwo bardzo mętne z chmielinami w zawiesinie
Piana: średnia, z zaznaczeniem że moja butelka cierpiała na zapowiedziany gushing
Aromat: koktajl tropikalny – mango, melony, pomelo, ananas. Sporo także cytrusów. Pojawiają się nawet czerwone i białe owoce. Leciutkie nuty granulatu
Smak: tropiki i cytrusy – żółty melon, brzoskwinie, ananasy, pomelo, limonki, mandarynki. Nuty białych owoców (a przecież nie ma tu Mosaica) oraz czerwonych, może estrowych
Goryczka: konkretna i trochę granulatowo gryząca
Całość: gładkie, pełne. Dobrze łączy rześkość i soczystość z całkiem sporą treścią. Pyszne, z detalami do ulepszenia, nad czym z tego co wiem prace już przeprowadzono
Etykiety: domowi piwowarzy dzielą się na tych, którzy zupełnie nie przywiązują wagi do etykiet oraz na tych, którzy dbają o ich najmniejszy szczegół. Marcin zdecydowanie zalicza się do drugiej grupy. Proste, ale przyciągające uwagę; czytelne i estetyczne. Wiele komercyjnych browarów nie może pochwalić się takimi dziełami, jak te oklejające butelki od Hoppy Bear. Brawa dla Arlety, odpowiadającej za projekt.
Produkcje autorstwa Marcina pokazują, jak rozumie on istotę nowych trendów i umie korzystać z najlepszych wzorców. To kolejny raz, kiedy jego piwa spełniają oczekiwania – czy to ręcznie wędzony stout, czy mętne, potężnie nachmielone IPA. Tym bardziej trzymam kciuki za jego projekty komercyjne, które prędzej czy później muszą pojawić się, patrząc jak poczynią sobie w domowym zaciszu. Jeśli gdziekolwiek – na zlotach, wymianach, bitwach – traficie na jakiekolwiek tytuły z Hoppy Bear, możecie próbować je w ciemno.
Dzięki Marcin za te piwa, to była czysta przyjemność