Posted on 8 października, 2016
BrewDog: Elvis Juice [na pohybel jesieni]
Tegoroczna jesień jest wyjątkowo brzydka. Wiatr, deszcz i niskie temperatury mogą skutecznie wprowadzić w negatywny, ponury nastrój. Dlatego ruszam z krótkim cyklem Na pohybel jesieni, w którym opiszę piwa (i nie tylko), pozwalające choć trochę zapomnieć o depresyjnej pogodzie, a może i przypomnieć sobie nie tak dawno minione lato. Pierwszy w kolejce jest Elvis Juice ze szkockiego BrewDoga, czyli IPA ze specjalnym dodatkiem skórek grapefruita i pomarańczy. Czy to faktycznie esencja wakacji zamknięta w butelce?
Nazwa: Elvis Juice
Browar: BrewDog
Styl: American IPA
Ekstrakt: ~15,5% wag. (1,060 OG)
Alkohol: 6,5% obj.
Goryczka: 40 IBU
Skład: woda, słody: Cara, Extra Pale; chmiele: Amarillo, Citra, Magnum, Mosaic, Simcoe; drożdże
Opis: An American IPA with a bitter edge that will push your citrus tolerance to the brink and back; Elvis Juice is loaded with tart pithy grapefruit peel. This IPA has a caramel malt base, supporting a full frontal citrus overload – grapefruit peel piled on top of intense us aroma hops. Waves of crashing pine, orange and grapefruit round out this citrus infused IPA.
Temperatura degustacji: 9°C (za oknem pewnie też jakoś tyle, brrr).
Kolor: jasny bursztyn, piwo całkowicie klarowne.
Piana: obfita, niczym z ubitych białek, lekko oblepia szkło, dość szybko opada.
Aromat: mnóstwo, mnóstwo cytrusów. Pomarańcze: od słodkich, świeżo wyciśniętych – klasycznych i czerwonych, przez dopiero co startą skórkę i olejek z tych owoców. Grapefruit: starta skórka, gorzkawe albedo, świeży sok. Pojawiają się także słodkie mandarynki. Obecne są też lekkie nuty nafty (Mosaic, zawsze się przebije), granulatu chmielowego i akcenty ziołowo – żywiczne. W mniejszym stopniu zaznaczają się owoce tropikalne. W tle wyczuć można delikatny, słodowy karmel.
Smak: bardzo lekko zaznaczone tło zbożowe – świeży, wypieczony chleb i niewielki karmel. Poza tym owoce. Słodkie mandarynki, zarówno kojarzące się z sokiem, jak i olejkiem ze skórki. Podobnie pomarańcze – słodkie i cierpkie, ze świeżego soku i intensywnego zestu. Mocny, momentami dominujący grapefruit, gorzkawy jak albedo, nadający jeszcze więcej cytrusowej soczystości. Pojawiają się także nuty chmielowe – trochę żywicy i białych owoców, brzoskwiń. Przy dużym ogrzaniu nieco wyczuwalny staje się alkohol.
Goryczka: zaskakująco niska, niezalegająca, o grapefruitowym charakterze.
Całość: niesamowicie świeża, aromatyczna, soczysta, olejkowa. Prawdziwa bomba zapachowo – smakowa. Cudowny duch wakacji, niesamowicie pijalne. 9/10
Etykieta: klasycznie brewdogowa. Choć nie wieje już tak punkiem, jak te sprzed lat, to nadal pokazuje charakter. Czerwone tło kojarzy się z miąższem grapefruita, a wytłaczane logo i litery pozytywnie wypływają na estetykę. Póki co brakuje języka polskiego, a skład piwa jest bardzo ogólny (szczegółów można się jednak dowiedzieć ze strony browaru). Wszystko jest jednak bardzo czytelne i miłe dla oka. Kapsel oczywiście firmowy, z inskrypcją na koronce.
Jestem oczarowany. Nieprawdopodobny ładunek cytrusowej świeżości i wspaniały, owocowy charakter zostają jeszcze długo po degustacji i skutecznie pozwalają zapomnieć o słocie za oknem. Mam nadzieję, że w polskim krafcie częściej będą zdarzać się takie produkcje. Szkoci pokazują, że dobre, aromatyczne pale ale wcale nie musi wiązać się z mocną, zalegającą goryczką. Jeśli gdzieś traficie Elvis Juice, sięgajcie po nie bez wahania. To jedno z najciekawszych piw BrewDoga, warte spróbowania bez względu na porę roku.
OCENA
9/10
PODSUMOWANIE
Nieprawdopodobnie aromatyczna IPA, przepełniona cytrusowym charakterem.