Updated on 31 grudnia, 2019
To nie jest podsumowanie 2019 roku
Bo zwyczaje mi się nie chce. O czym można pisać? To był naprawdę nudny czas w branży, a ja zajmowałem się wszystkim poza blogowaniem. Poza tym, wszystko już w piwnym świecie zostało opisane i powiedziane. I nie mówię tylko o tym roku, ale o całości kraftu. Został nam rejs po rzece stagnacji i powtarzalności. Bardzo mi przykro, Siddorowski jestem.
Serio. Co można więcej powiedzieć o piwach? Instytucja recenzenta wyczerpała się na dobre z rok temu, a dziś zostało chyba tylko zdobywanie ilościowych achivementów, na co nie mam nigdy czasu ani chęci. Oczywiście, warto wspominać choćby o piwach wybitnych, czy nawet niezłych – zwłaszcza w zalewie bezmyślnego contentu quasi-sponsorowanego klakierstwa. To ostatnie zdaje się mieć tendencję rosnącą w mijającym roku. Bohaterowie są zmęczeni, a zło nie śpi. Sam fakt, że blogerzy idą w coaching, a piwowarzy do więzienia daje do myślenia.
Moja tegoroczna absencja, zwłaszcza w środku roku, związana była z pracą w browarze. Dla swojego i waszego komfortu więcej jednak o tym pisać nie będę. Niemniej, nie miałem czasu z taką zapalczywością śledzić wydarzeń branży. Na szczęście okazało się, że w sumie nie było czego. Trochę szczekania, nieco przepychanek. Zero przełomu, czegoś co choć trochę mogłoby kształtować na przyszłość formę kraftu w Polsce. Chociaż, może to i lepiej, że uniknęliśmy niepotrzebnych afer – może poza kolejną, żałosna kompromitacją Pana Marka Jakubiaka.
O wyborze piwa roku, browaru roku, debiutanta roku nie będę tu plótł, co nieco wspomniałem o tym w artykule u Jurka. Wydarzeniem roku jest zrzucenie przeze mnie 18kg od stycznia. Już teraz możecie bookować nową serię wykładów na festiwalach, pod wiodącym tytułem Jak schudnąć pijąc piwo. Brzmi absurdalnie? To dobrze, wszak nasza branża od zawsze jest nim przesiąknięta. Szkoda, że to raczej absurd chaotyczny, niekontrolowany. Tak czy owak, racjonalne i poważne traktowanie kraftu nikomu na zdrowie nie wychodzi. Pragnę Was zapewnić, że w przyszłym roku większość moich działań i mojego podejścia w ogóle z patosem i przesadną powagą nie będzie mieć nic wspólnego.
Za wcześnie żeby pisać co planuję w 2020, nie chcę też zanudzać Was prognozami na kolejny rok. Życzę Wam tylko, żebyście nie zwariowali w przyszłości, nie umarli z nudów, a dobry nastrój Was nie opuszczał. No i żeby piwo Wam smakowało, nie musi być dobre – niech po prostu będzie odpowiednie.
Zdjęcie główne pochodzi z filmu Rejs (1970), reż. Marek Piwowski