Updated on 24 września, 2016
Pinta Miesiąca 2016: Table Brett (kwiecień)
Akcja Pinta Miesiąca 2016 trwa w najlepsze. W trzecim miesiącu akcji Browar Pinta stawia na spontaniczną fermentację i proponuje Table Brett – Wild Ale, czyli piwo fermentowane przy użyciu dzikich drożdży. Jak wypada ta wariacja, w której próżno szukać bakterii kwasu mlekowego, ale pojawiają się za to amerykańskie chmiele? Żeby to sprawdzić, jak zawsze wybrałem się do bydgoskiego Prolog9.
Nazwa: Table Brett
Browar: Pinta
Styl: Wild Ale
Ekstrakt: 9% wag.
Alkohol: 3% obj.
Goryczka: 28 IBU
Opis: Table Brett to połączenie delikatniej słodowości od słodu pilzneńskiego oraz pszenicznego, chmielowej cytrusowości oraz aromatów typowych dla drożdży Brettanomyces – czyli białe owoce, przyprawy, nuty ziemiste, stajenne i lekko tytoniowe. Całości dopełnia chmielenie na zimno nowofalowymi odmianami amerykańskimi. Nazwa Table Brett pochodzi od popularnych niegdyś w Belgii oraz północnej Francji tzw. bière de table, lekkich i pijalnych piw, podawanych do posiłków.
Kolor: złoto – miodowy, piwo mętne.
Piana: obfita, o dużych pęcherzach, dość wolno opadająca.
Aromat: przede wszystkim owoce, głównie tropikalne: morele, brzoskwinie, melony, coś na kształt soku – multiwitaminy. Dalej pojawia się nieco miodu i cytryny, a w tle, dość przytłumione zdają się być dzikie zapachy – garbowana skóra i nieco nut aptecznych. Smak: tu również mamy do czynienia z multiwitaminą, akcenty owocowe, zwłaszcza egzotyczne dominują tu jeszcze wyraźniej. Nuty belgijskie to przede wszystkim mokra skóra, odrobina apteki i delikatna pasta do butów – przy czym żadna z nich nie wychodzi na przód. Jeszcze bardziej w tle wyczuć można zboża – w postaci jasnych, świeżych bułek.
Goryczka: raczej niewyczuwalna, bardziej można mówić o lekkiej cierpkości.
Całość: bardzo lekka, a 3% alkoholu sprawia, że w ogóle nie czuje się, że to jednak jest piwo. W upalny dzień mógłbym wypić to jednym tchem. 7,5/10
Odnoszę wrażenie, że opisując kolejne Pinty Miesiąca, nieco się powtarzam. Po raz trzeci z kolei dostajemy lekkie w odbiorze, pijalne i bardzo owocowe piwo. Nie znaczy, że to źle, wręcz przeciwnie – garnitur propozycji na lato powiększa się z każdą premierą. Wierzę jednak, że kolejne propozycje będą zupełnie inne od tych, zaproponowanych do tej pory (jak choćby w zeszłym roku, I’m so horny i następujący po nim Raj z Rajs). Po Table Brett z pewnością sięgnę jeszcze raz, choć chciałbym zobaczyć w nim więcej typowo dzikich akcentów aromatyczno – smakowych. Choć na upalne dni już teraz jest idealne.
OCENA
7,5/10
PODSUMOWANIE
Lekkie piwo o owocowym charakterze i delikatnych nutach pochodzących od dzikich drożdży.