Posted on 26 listopada, 2019
Pomiędzy piwem a ramenem. BAZA by Deer Bear
Pamiętam inaugurację Browaru Deer Bear na PTP w 2015 roku. Debiutant z jednym piwem, po czterech latach należy do najbardziej znanych (i uznanych) marek w polskim krafcie. Obok dziesiątek pozycji w portfolio, rzemieślnicy pochwalić się mogą niedawno otwartym multitapem z kuchnią azjatycką. Wybraliśmy się do Torunia, by osobiście przekonać się, co BAZA by DB oferuje fanom jedzenia i napitków.
Słowem wstępu – skoro Baza łączy ze sobą dwa światy, a do Torunia pojechaliśmy we dwójkę, nie sposób nie dostrzec motywu przewodniego tego tekstu. Zwłaszcza, kiedy dołożymy do tego dwa piętra zajmowane przez multitap oraz dwa bary, po jednym na każdą kondygnację – parter i piwnicę. Wszystko wydaje się na swoim miejscu.
Zwłaszcza, gdy spojrzymy, gdzie w obrębie starówki BAZA jest ulokowana. Szeroka 34, trzy – cztery kamienice od samego centrum Starego Miasta to umiejscowienie wręcz idealne. Do lokalu prosto trafić, co ułatwia ładne, zwracające uwagę logo. Wnętrze to połączenie charakterystycznej dla Torunia, gotyckiej kamienicy ze współczesnymi trendami, popularnymi choćby na Instagramie. Ciepło, przytulnie, czysto i przyjemnie.
Ofercie Bazy udało się uniknąć pułapki wielu branżowych miejsc, gdzie długie menu przekłada się na niedopracowane i nieciekawe posiłki. Tutaj karta jest krótka – 5 ramenów, bułeczki bao, pierogi i deser. Większość pozycji jest stała, wyjątek to ramen miesiąca, oparty o sezonowe dodatki. Sporo za to znajdziemy piwa. Na 12 łącznie kranach oraz w butelkach spotkać można rzemieślniczce pozycje z całej Polski, ze szczególnym uwzględnieniem tytułów Deer Bear i browarów z regionu – Chełmna czy Torunia. Nie zabrakło również sake czy kaw z Fonte.
Sidd: nie mogłem wybrać inaczej, niż sięgnąć po wspomniany ramen miesiąca. Skoro listopad, to oczywiście dynia, a skoro Azja, to dynia hokkaido. Tutaj bazą (hehe) był bulion drobiowy, do tego między innymi kurczak sous vide, wakame, kiełki buraka, marynowane jajko nitamago i plasterek naruto. Choć to ostatnie zawsze traktuję jako ozdobę, to cała reszta doprawdy imponuje. Gęsta, esencjonalna mieszanka, wyraźnie mięsna, ze sporą ilością makaronu. Chrupka hokkaido dobrze gra z maślanym wręcz drobiem. Sycące, intensywne, pyszne.
Nela: w opozycji do Michała wybrałam wersję wegę z seitanem. Bulion z glonów i grzybów jest równie intensywny, jak jego mięsny kolega. Pulpeciki, zbliżone konsystencją do bread rolls, nie tylko wchłonęły esencję wywaru, ale i same zostały świetnie przyprawione. Chrupiący stek z kalafiora był miłym kontrastem dla mięciutkich shiitake i kapitalnej, wyrazistej menmy. Bardzo treściwe danie i do tego bardzo pyszne. Świetna kompozycja.
Sidd: z dostępnych piw wybraliśmy początkowo dwa – Beer Geek Tart i Hoppy Meal Marshmallow. Jako beerpairing zdecydowanie wygrywa pierwsza pozycja. Kontrująca kwasowość i cytrusowe nuty wpasowują się perfekcyjnie. Obłędne połączenie, do powtórzenia.
Nela: również skłaniam się ku Beer Geek Tart. Obok dużej kwaśności, subtelnie wyczuwalna sól robi tu istotną różnicę. Przez swoje dodatki Hoppy Meal jest zdecydowanie za słodki, choć nie przeszkadza to raczej w przypadku samodzielnej degustacji.
Skoro BAZA ma w ofercie także sake, więc jej ominięcie byłoby nie tylko straconą szansą, ale i wręcz nietaktem. Skusiłem się na jedną małą czarkę i byłem bardzo zadowolony. Zapomniałem zapytać o specyfikację, jedyne co znam, to zawartość alkoholu na poziomie 14%, więc była to raczej reprezentantka klasycznej odsłony japońskiego trunku. Łagodna, gładka, przyjemna. Skosztowaliśmy także premierowego pilsa z Browaru Chełmińskiego, do jego recenzji odsyłam na nasz Instagram.
Nie wspomniałem dotąd o obsłudze, a ta okazała się wzorowa. Uśmiechnięta i pomocna. Udało uzyskać się nam choćby konkretne informacje o wykorzystywanych przyprawach – co warto podkreślić, BAZA korzysta z oryginalnych składników, takich jak sos sojowy czy dodatki. Widać, że nie ma tu pójścia na skróty, co cieszy. Nie czekaliśmy również długo na realizację zamówienia, choć trzeba pokreślić że wybraliśmy się raczej w dość spokojnym okresie dnia, wczesnym popołudniem.
Sidd – tak, muszę to napisać. (Nela – nie, nie rób tego). Sidd – Muszę. Widać, że przy Szerokiej 34 kumają BAZĘ. Pyszne rameny, jedne z lepszych jakie jadłem u nas w kraju oraz oczywiście świetne piwo. Nie dość, że miejsce przyciągnąć może fanów każdej ze składowych z osobna, to jeszcze dobrze łączy oba światy. Z pewnością wrócimy w kolejnych miesiącach na następne sezonowe potrawy. Albo po prostu na piwo. Albo na jedno i drugie.