Updated on 22 stycznia, 2020
Nietypowe świętowanie Dnia Dziadka
Z pewnością wielu z nas pamięta miłe chwile spędzone z dziadkami. Ciekawe opowieści, gotowana kawa czy bombonierki pełne czekoladek z likierem. No cóż, minęły lata, a my dorośliśmy, części z nas pozostały zapewne jedynie wspomnienia. Skoro to blog o piwie, to trzeba dzień dziadka świętować w piwny sposób. Zagościł wiec u mnie Lódożerca z Browaru Spółdzielczego, wymrażane QIPA Pinot Noir BA, które wydaje się być bironifikacją dziadkowych bombonierek i meblościanki ze szlachetnymi alkoholami. Przy okazji będąc jednym z najmocniejszych piw w Polsce.
Nazwa: Lódożerca
Browary: Spółdzielczy & Funky Fluid
Styl: QIPA
Alkohol: 21%
Wczoraj wspominałem o likierze przy okazji recenzji Lódmiły, ale to Lódożerca jest właśnie tym, co nazwałbym piwnym likierem (nie mylić z malt liquor) (zwłaszcza, że już taki oficjalny produkt kiedyś próbowałem). Barwa miedziana, piwo lekkie opalizuje, piany brak – ale już przy nalewaniu widać jak bardzo jest lepkie. W aromacie intensywne suszone owoce, karmel, melanoidyny, chlebowość, sporo także owoców tropikalnych. W smaku tak samo, dochodzi do tego dużo bakalii – dominujących daktyli, rodzynek, melasy oraz akcentów winnych. Całość jest potwornie intensywna, ciężka, słodka, lepka, gęsta. Zdecydowanie do spożycia małymi łyczkami. Całej bombonierki nie da się przecież zjeść od razu, prawda?
Etykieta: tym razem postawiono na czarne, materiałowe tło. Co prawda, sugerować to może bardziej RISa lub porter, ale w zasadzie sprawdza się dobrze. Wyhaftowany Lódożerca zdecydowanie nie przypomina chyba niczyjego dziadka, przynajmniej mam taką nadzieję. Na boku nie zabrakło informacji o obu kooperantach. Na szyjce znajdziemy naklejkę informującą o użytej beczce. Co ciekawe, kapsel to nie czarny golas – ozdobiono go symbol klejnotu, przewodniego motywu wymrażanej serii.
Jako dziecko, uznawałem te likierowe cukierki za niezwykle mocne i sięgając po wymrażane QIPA miałem swoiste deja vu. No właśnie – QIPA, choć najbliżej całości do amerykańskiego BW, albo właśnie likieru piwnego. Lódożerca zapewnia bardzo intensywne doznania i z całą pewnością wystarcza na długi wieczór. Kominek, wesoło strzelające polana, wygodny fotel, ciepły koc – będzie o czym opowiadać wnukom. Tymczasem zachęcam do toastu Lódożercą – za zdrowie lub ku pamięci naszych kochanych dziadków.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Browar Spółdzielczego