Posted on 18 kwietnia, 2019
WFP razy dziesięć, czyli gorączka sobotniej nocy
Na świecie pewnych jest kilka rzeczy: podatki, śmierć i to, że na WFP pojawiam się w sobotę. Warszawski Festiwal Piwa podczas dziesiątej, jubileuszowej edycji również odwiedziłem ostatniego dnia. Choć moją główną misją było prowadzenia panelu dyskusyjnego, nie odmówiłem sobie degustacji kilku ciekawych pozycji na kranach. Zobaczcie, jak w kwietniu prezentowała się stolica – nie tylko polskiego kraftu.
Znane powiedzenie przekonuje: „kto zjada ostatki, jest piękny i gładki”. W Warszawie musi być ono popularne, bo jeszcze nigdy nie widziałem tak dużej liczby odwiedzających WFP w sobotę. Mimo, że pojawiłem się na miejscu popołudniową porą, otaczały mnie kolejki do stoisk, a kolejni goście dołączali do degustujących. Z tego co wiem, poprzednie dni były jeszcze bogatsze w zainteresowanych. Serce rośnie!
Tak jak wspomniałem, moim głównym zadaniem było poprowadzenie dyskusji. W panelu Mały, ale wariat starłem się z rzemieślnikami, którzy w pojedynkę założyli swoje browary. Łukasz Kierski (Ziemia Obiecana), Piotr Domański (De Facto), Łukasz Jajecznica (Podgórz) i Przemek Iwanek (Cydr Pełnia) opowiedzieli o blaskach i cieniach takiej działalności. Cieszę się, że nie była to gadanina o banałach, a uczciwe opowieści doświadczonych ludzi branży. WFP tradycyjnie nagrywało rozmowę, niedługo zapewne publikacja. Dość mówienia, przejdźmy do piw!
NÓW ESPRESSO (Cydr Pełnia). Zonk, bo wcale od piwa nie zaczynamy. Cydry z Pełni wyróżniają się nieszablonowymi i udanymi dodatkami, jak masło orzechowe. Tym razem w tej roli wystąpiła kawa. O ludzie, jak to ze sobą dobrze gra. Wytrawne, lekko ziemiste, lekko orzechowe. Nic dziwnego, że beczki opróżniały się szybko i po stadionie hulało kultowe powiedzenie kawa się skończyła.
SZPUNT zdecydowanie wygrał swoim flandersem. Skórzaste, owocowe, taniniczne – świetne piwo. Szkoda, że nie załapałem się na wersję z kiwi i beczkowego Wormhole. Widoczny na zdjęciu Mangonel jak zawsze mmmm. Juicy Wormhole również bardzo smaczny, owocowy, koktajlowy.
HOPPY MEAL MARSHALLOW AND WAFFLE (Deer Bear) zdecydowanie najmocniej aromatyzowane piwo w Polsce. Zdecydowanie do własnej oceny, bo drugiego takiego nie ma.
GOLEM jest browarem, który mogę odwiedzać w ciemno na każdym festiwalu i wiem że znajdę coś dobrego. Tym razem zasmakował mi wymrażany Moloch, potężnie likierowy, gęsty, daktylowy i pełen melasy. Paramtery robią swoje – to idealna pozycja na koniec długiego wieczoru. Także The Dark Kveik robi wrażenie – sporo w nim czekolady, ale nie zabrakło też typowych akcentów, wnoszonych przez te nieocenione drożdże. No i zdecydowanie nie czuć w nim mocy, co może być zdradliwe.
CZARNA OWCA także jest dla mnie pewniakiem w kwestii jakości, nie tylko jeśli chodzi o mocne piwa, ale i nową falę. GrinGo utwierdza w tym przekonaniu – jest wzorowo soczyste i aromatyczne, pełne owoców. No i pije się je niczym soczek. DwuBock stoi po drugiej stronie barykady, w końcu to klasyka. I również dobra – chlebowa, słodowa, melanoidynowa. Wiele czasu z koźlakami nie było mi po drodze, jednak takie pozycje jak ta chętnie próbuję.
HOPPY GRODZISKIE (Browar Pinta) – spróbowanie na WFP piwa – grand prix Warszawskiego Konkursu Piw Domowych to wręcz obowiązek. I to jaki przyjemny. Tym razem dostaliśmy naprawdę udaną pozycję – nie dość, że stylową, z jasną, delikatną, milutką wędzonką, to jeszcze niepozbawioną trafnego nachmielenia. Amerykańskie odmiany wniosły co powinny, przez co dostaliśmy ultrapijalny hit na lato. Nie tylko dla mnie i pozostałych 15 fanów stylu w Polsce.
Muszę zerwać z tradycją i kolejną edycję WFP odwiedzić wcześniej, niż ostatniego dnia. Zwłaszcza, że Warszawski Festiwal Piwa to nie tylko świetne trunki (dawno nie miałem tak udanej serii degustacyjnej), ale i miła atmosfera, ciekawy program i wspaniali ludzie. No i ładna pogoda, a to przy na poły plenerowej imprezie również ważne. Wrócę na sto procent, Was też zachęcam. Chociaż w sumie, jeśli byliście to i tak chcecie powrócić. Przekonać mogę jedynie nieobecnych – wierzcie mi, warto.
Zobacz także:
Varsovie Express. Relacja z 8 edycji WFP
TOP 10: Piwa, które zmieniły moje życie