Posted on 31 grudnia, 2021
Najgorsze Polskie Piwa: Bojan Zombiak
Złe piwa można podzielić na kilka rodzajów. Te z dobrym, lub poprawnym pomysłem, tylko źle zrobione, przetworzone czy przechowywane. Te z kiepskim pomysłem, choć zrobione poprawnie, to z problemem u podstaw. Jest też trzecia grupa. Piw nie tylko fatalnie wymyślonych, ale i beznadziejnie zrobionych. Do tego grona należy dzisiejszy antybohater, Bojan Zombiak, który nie tylko jest najgorszą produkcją roku, ale jednym z Najgorszych Polskich Piw w historii. I fakt, że to zbrodnia nie małego, zagubionego producenta, a dużego i uznanego producenta, tylko pogarsza sytuację. Jak inaczej zakończyć ciężki i paskudny dla wielu z Was rok, jak nie w ten sposób?
Bojan od pewnego czasu głośno puka do drzwi z napisem „pastry”, ale robi to po swojemu, w nieco bardziej staromodny, koncernowy sposób niż browary czysto rzemieślnicze. Niemniej, sporo dostajemy z browaru deserowych, słodkich piw o różnorakim profilu – od owocowego mango po esencję marcińskiego rogala. Zombiak wyróżnia się na tym polu, jako interpretacja popularnego na całym świecie drinka. Osobiście niestety nigdy nie piłem, choć miksologię znam przynajmniej pobieżnie. W każdym razie, ciężko uwierzyć by oryginał był równie okropny, co testowane piwo. Choć, na papierze wygląda jak coś, co w piwnej interpretacji nie ma dużych szans powodzenia.
Raz, że cechą bazowego napitku jest duża moc, a stawianie tego w piwowarstwie za punkt wyjściowy rzadko kiedy okazuje się dobrym wyborem. Dwa, składowe koktajlu trzeba umieć pokazać piwnym językiem. Za podstawę robi zazwyczaj rum, ostro zaprawiony sokami cytrusowymi, ananasem i przyprawami. Ma być mocno, ciężko ale orzeźwiająco i słodko zarazem. Chwała (a może biada) temu, kto dobrze przełoży to na piwo. Bojanowo się nie udało.
Co więc nie gra? No to, że zapach odrzuca niczym niskobudżetowe produkcje o Zombie. Pierwsze co uderza w nosie to alkohol. Ale taki rozpuszczalnikowy, fuzlowy, ostry, jak płyn do dezynfekcji. Dalej sztuczny aromat lukru, taki erzacowy. Nad tym ta chemiczna nuta tanich podróbek Desperadosa, aka tequila. I na domiar złego daje popielniczką, czy też zgaszonymi kiepami – nie wiem co to może być. Gdzieś przebija się syropowy ananas. W smaku równie źle, także czuć sztuczny lukier, rozpuszczalnik, coś na kształt owocowego płynu do podłóg. W dodatku całość jest ciężka, muląca, jak utleniona triple IPA.-10/-10
Jeśli dobrze pamiętam, zapłaciłem za Zombie 7.99. Czyli dokładnie 8zł za dużo. Wypuszczenie tego przez Bojana to prawdziwa zbrodnia i naplucie na każdego konsumenta w Polsce. A każdy, kto powie że mu to smakuje po prostu kłamie. I próbuje oszukać albo innych albo siebie. Zgodnie z utartą legendą, Zombie wychodzą na polowanie szukając ludzkich mózgów. Twórcy tego piwa mogliby się przy nich czuć nadzwyczaj bezpiecznie.
PS: Szczęśliwego Nowego Roku! Oby piwa w 2022 były jak Bojan Porter, a nie Bojan Zombiak