Browar Hoplala, czyli smutne grzechy marketingu

Zniesmaczony nieszczerym i nieuczciwym artykułem, opisującym Browar Hoplala w magazynie F5, napisałem kilka zdań na Facebooku. Internet jest jednak miejscem, w którym materiał może zniknąć tak szybko, jak się pojawił, więc zamieszczam wpis również na blogu. Mam nadzieję, że okaże się pretekstem do zdrowej i merytorycznej dyskusji – dalekiej od reklamowych frazesów i pustych formułek.

Nie lubię krytykować browarów, chyba że na to zasłużyły. Patrząc na marketingowy bełkot, wylewający się z artykułu F5, nie mogłem nie zareagować. Od dawna celem blogerów, piwowarów i przedstawicieli kraftu w Polsce, jest pokazanie, że piwo nie posiada płci. Już sam rodzajnik na to wskazuje – to nie jest ta lub ten piwo, a to piwo. Zależy nam na zniesieniu stereotypów, czyli mocnych i wysokoprocentowych piw dla mężczyzn oraz pozbawionych goryczki, najczęściej słodkich i owocowych piw dla kobiet.

Cała taka praca obraca się w niwecz przez podejście, jakie zaprezentował Browar Hoplala. Podejście, którego nie boję się nazwać seksistowskim. Szufladkując konsumentów, uderzają zarówno w indywidualne podejście fanów piwa, jak i tworzą sztuczne podziały pomiędzy płciami. Gdy browar wystartował, liczyłem że w ciekawy i pomysłowy sposób zaznaczy, jak duży odsetek piwowarów w Polsce to kobiety – zarówno w domach, jak i produkcji komercyjnej. Tak się jednak nie stało.

Dostaliśmy za to ciągłe granie stereotypami. Nie różniące się od działań koncernów i klimatu „piwa z sokiem i słomką” dla kobiet. Kiedy kraft pokazuje różnorodność piwnych stylów, tak by każdy wybrał pasującą mu pozycję, Hoplala przekonuje nas, że konieczne są podziały i generalizacja. Kiedy rzemiosło próbuje dobrać dla każdego unikalne, własne piwo, Hoplala powiela utarte schematy. Krzywdzące jest to zarówno dla mężczyzn – niejako wywierając na nich presję picia, mocnego, gorzkiego piwa, jak i dla kobiety – odbierając im wybór i narzucając wyświechtane role społeczne. Mi jest przykro, mojej dziewczynie jest przykro… Chyba nie tędy droga.

Skoro wspomniałem o indywidualnych wyborach, powiedzieć muszę o piwie Czarny Protest. Kiedy usłyszałem o jego premierze, zastanawiałem się, czy nie będzie jedynie tanim chwytem marketingowym. I moim zdaniem tym właśnie się okazało. Parę pustych zdań może napisać każdy, ale czy idą za tym jakieś konkretne czyny? Jako kontrprzykład można podać tutaj No Label z BrewDoga, piwo znoszące podziały między płciami. Jego koncept, podobnie jak receptura i promocja rzeczywiście odnoszą się do walki z kategoryzowaniem. Bez frazesów, ale z faktycznym działaniem. Tymczasem Czarny Protest zdaje się działać odwrotnie do teoretycznych założeń i wykorzystuje walczące o swoje prawa kobiety. A chyba właśnie nie o to powinno tu chodzić…

Najsmutniejszą rzeczą jednak jest przedstawienie Hoplali jako pierwszego społecznego browaru w Polsce. Pierwszym i oczywistym wskazaniem tutaj jest Browar Spółdzielczy z Pucka. Jako jeden z niewielu na świecie(!) zatrudnia wyłącznie niepełnosprawnych. Pomagając, aktywizując potrzebujących, warzy świetne piwa. Może służyć za wzór zaangażowania społecznego. Zawsze wspierać go będę z całych sił. To prawdziwe, społeczne działania. Nie przekazywanie paru procent zysku na kulturę, niczym faryzeusz ze słynnej przypowieści. Teza zawarta w artykule jest więc nie tylko kłamliwa, ale i obraźliwa względem Spółdzielczego.

Źródło: FP Browaru Hoplala

Na koniec chciałbym o coś zapytać, bo struktura działania Browaru Hoplala może być dla niektórych niejasna. Firma działa na zasadach kontraktu, czyli wykupuje moce i miejsce browaru fizycznego i warzy na wynajętym sprzęcie swoje piwo. Często bywa tak, że całe działanie opiera się jedynie na przesłaniu receptury mailem. Jaką mamy pewność, że to co robicie tak nie wygląda, a jest w pełni uczciwe? I może ważniejsze pytanie – w środowisku kraftowym od dawna pojawiały się głosy, że Wasz browar to tak zwana wydmuszka. Że tak naprawdę nie przyłożyłyście ręki do powstania Waszego piwa. Że Wasze receptury układał Wam znajomy piwowar domowy, mężczyzna. Czy to prawda? Czy w takim razie oszukujecie konsumentów i wycieracie sobie twarze kobiecą ideologią? Mam nadzieję, że rozwiejecie wątpliwości i istniejące domysły nie okażą się prawdą. /Sidd

Zwykle nie zabieram głosu na blogu, działając od strony merytorycznej, ale w tym wypadku czuję się zobligowana do napisania kilku słów. Jako kobieta czuje się oburzona retoryką Browaru Hoplala.  Od dawna nie gustuję w pozbawionych goryczki, słodkich piwach. Dzięki odkryciu piwa rzemieślniczego sięgnęłam po kwasy: krieki, lambiki, sour ale. Na co dzień walczę z mitem piwa z sokiem. Szkoda, że ten Wasz marketing jest taki nieszczery i działa w drugą stronę. Słaba akcja, dziewczyny. Zawiodłam się /Nela


Źródła zdjęć: Pixabay, fp Browaru Hoplala