Jak skutecznie skrzywdzić amerykański kraft

Wiem, że tytuł może wydawać się nieco przesadzony. Amerykański przemysł piwa rzemieślniczego jest przecież silny i radzi sobie dobrze. Inaczej niż w Polsce, staje się sporym zmartwieniem dla koncernów, szczególnie hegemona AB InBev. Ten, obok regularnego wykupywania kraftowych browarów,  przyjął nową strategię. Co najmocniej uderzy w piwne rzemiosło? Odcięcie dostaw chmielu.

O co chodzi? Oddajmy głos amerykańskim browarom rzemieślniczym:

Along with the news late last week of ABI buying Wicked Weed, I was informed by SAB Hop Farms (part of ABI’s purchase of SAB-Miller) that ABI are commandeering all the hops that were to be allocated for distribution to North American craft brewers. The goal is to sell the hops internally to their acquired (former) craft breweries, even though they have not been able to sell all the hops as of yet. Regardless, they refuse to let US craft brewers buy any CY 2017 hops believing this will afford them a competitive advantage in an increasingly competitive marketplace. So unfortunately, there will be no CY 2017 hops available from ZA Hops. Whether they decide to sell to the craft beer market independently is unclear at this point should they not be able to allocate all the hops internally. This is a shocking turn of events, though commensurate with ABI’s business practices, and devastating to my company – yet another blow to craft beer

W skrócie: wszystkie plantacje chmielu w Afryce Południowej, zrzeszone pod skrzydłami koncernu SAB Miller, zawieszają dostawy do kraftowych browarów. Co ma do tego AB InBev? Od pewnego czasu jest właścicielem. SAB Millera, a całość produkcji z upraw przeznaczona będzie dla tej korporacji i browarów o profilu rzemieślniczym, które posiada.

Wydawać by się mogło, że chmiele z Afryki Południowej to margines rynku i ich brak będzie niezauważalny. To nie do końca prawda – od pewnego czasu są one popularne i cenione przez producentów. Najważniejszy jednak jest aspekt wymowy całego przedsięwzięcia. Coś, co wydawało się nierealne 20 lat temu, stało się prawdą – korporacja widzi w rzemiośle konkurencję, więc korzysta ze swoich możliwości jak tylko potrafi. Pstryk i sprawa załatwiona – mówi AB InBev. Kontrolując jedną trzecią światowego rynku mogą sobie na to pozwolić. Monopol w takim wydaniu jest szczególnie niezdrowy.

Kluczowe tutaj staje się regularne wykupywanie browarów rzemieślniczych przez korporację. Ostatnio przejęto choćby słynne Wicked Weed, co odbiło się szerokim echem w środowisku. WW niemal natychmiast straciło miejsca w sklepach, multitapach, zerwano z nimi kooperacje i dosłownie wymazano z kraftowej mapy USA. Przejęty browar nie zostanie jednak zlikwidowany. Polityka AB InBev polega na dalszej produkcji piwa we wchłoniętych placówkach. Skoro przynoszą zyski, nie ma co z nich rezygnować. Bardziej opłacalne okazuje się zarabianie na teoretycznie tych samych piwach, niż eliminacja firmy. Kiedy wykupujesz stopniowo konkurencję, w końcu przestaje istnieć.

Pozostaje pytanie, czy czeka nas coś podobnego w Polsce? Wątpię. AB InBev ma nasz region tak gdzieś, że sprzedało ledwo co kupioną Kompanię Piwowarską (Tyskie, Lech, Żubr…) azjatyckiemu Asahi. Nie grozi nam póki co wykupywanie rzemieślników lub producentów regionalnych. Jeśli jednak kiedyś do tego dojdzie, to raczej możemy spodziewać się kupna i likwidacji danego browaru, niż przejęcia produkcji. Mieliśmy takie przypadki na przełomie wieku, a ofiarami zwykle były państwowe placówki. A co z chmielem? Również nic nie wskazuje na jego niedobór na polskim rynku. Najwyżej wszyscy przerzucimy się na produkcję porterów bałtyckich, gdzie nie jest aż tak istotny.


Źródła zagraniczne:
https://www.pastemagazine.com/articles/2017/05/ab-inbev-just-commandeered-the-entire-south-africa.html

https://beerandbrewing.com/killing-craft-ab-inbev-blocks-sale-of-south-african-hops-to-american-craft

Zdjęcia:
Wikipedia; wickedweedbrewing.com