AleBrowar: Last Cut

Dopieszczenie fryzury czy brody to nie lada wyzwanie. Wymaga to nie tylko czasu, ale i ogromu pracy – podobnie jak uwarzenie doskonałego piwa. W obu przypadkach należy wyjątkowo uważać, bo każdy zły ruch może całą pracę obrócić w niwecz. Najnowsza propozycja AleBrowaruLast Cut nawiązuje stylistyką do tradycji balwierskich. Piwo to jednak może przypaść do gustu nie tylko wielbicielom okazałych bród i nawoskowanych grzywek…

lastcut002LAST CUT (AleBrowar)
AMERICAN GOLDEN ALE
18% wag
7,1% alkoholu
60 IBU
Skład:
woda, słody – pale ale, pszeniczny, Carared, Caraamber, Caramunich II, Carapils, zakwaszający; chmiele – Tomahawk, Simcoe, Citra, Chinook; cukier; drożdże Safale US-05
Opis według browaru: Nie wierć się u golibrody, nie żartuj z tatuatora, nie przejadaj na targach śniadaniowych – a będziesz żył długo i szczęśliwie. Spróbuj naszego chmielonego na zimno Golden Ale, które potrafi wyprostować nawet najbardziej bujny zarost.

Temperatura degustacji – 11,5°C. Piwo mętne. Kolor ciemnego złota, bursztynowy wpadający w miedź, opalizujący. Piana gęsta, drobnopęcherzykowa, o średniej objętości, długo utrzymuje się i ładnie oblepia szkło. W aromacie przede wszystkim intensywne cytrusy – głównie grapefruity. Wyraźna żywiczność, do tego owoce czerwone i tropikalne – porzeczka czy granat. Lekko wyczuwalne także nuty karmelu i kandyzowanych owoców. Całość w tle dobrze skontrowana przez słodowość. W smaku bardzo podobnie jak w aromacie – także obecne cytrusy, tropiki i czerwone owoce. Lekka karmelowość przechodzi w dość słodowy, zbożowy finisz, zwłaszcza pod koniec każdego łyku. Goryczka średnia, cytrusowo – żywiczna, dosyć ułożona, w miarę szybko znikająca na finiszu. Piwo z jednej strony treściwe i z lekko wyczuwalnym alkoholem, z drugiej jednak bardzo pijalne i całkiem lekkie jak na 7%. Warto spróbować. 7,5/10

Projekt opakowania stoi na wysokim poziomie, co w przypadku AleBrowaru jest już normą. Tym razem na butelce gości golibroda – o nie tylko perfekcyjnie ułożonej fryzurze, ale i dopracowanych tatuażach. Także kolorystyka foliowej etykiety (od malinowego do chabrowego) zdaje egzamin.

Po raz kolejny mamy do czynienia z udanym piwem z AleBrowaru. Gdybym miał je umiejscowić w hierarchii serii, określiłbym je jako ugrzecznioną wersję Crazy Mike’a – podobną w smaku, jednak mniej goryczkową i lżejszą. Ostatnie cięcie to produkt godny polecenia, nie tylko jako zwieńczenie wizyty w salonie barberskim.

PODSUMOWANIE
AleBrowar Last Cut – 7,5/10